Bycie rodzicielem pożera czas, dlatego te relacje z podróży ciągle gdzieś odwlekam w czasie.
No więc, z racji tego, ze czasu mam mało cała wiedzę praktyczna na temat Dominikany zostawiam sobie, a tu fotorelacja.
Gdyby jednak ktoś chciał wiedzieć więcej, mogę służyć za przewodnik (proszę o kontakt na maila). Podróż do Punta Cany odbyliśmy 3 razy. Różne lata, różne pory…Z końcem wakacji, wczesną jesienią i ostatnim razem w Halloween.
Odpoczynek na rajskich plażach należał do najlepszych, ale zwiedziliśmy kawałek wyspy i jedno co można powiedzieć, to to, że trzeba wyjść poza hotel, żeby zobaczyć cały ten raj.
Gdy raz o szóstej rano razem z Dominikańczykami jechaliśmy zwykłym ich autobusem do kolejnej miejscowości (my zwiedzać, oni do pracy), pomyślałam, ze chciałabym tam mieszkać. Dlaczego? Bo o 6 rano w autobusie leci merengue, ludzie śmieją się, śpiewają i niemal tańczą na siedząco…
Popatrzcie..Jest tam Punta Cana, Higuey, La Romana, Boca Chica, Boca de Yuma, Altos de Chavon, Zatoka Samana, Jaskinia Berna, Wyspa Catalina, Wyspa Saona, Park Narodowy Los Haitises (te bagna, mangrowce, pelikany), miejscowości, które mijaliśmy po drodze, dzikie zakątki, opuszczone hotele, targi pod gołym niebem z tuszami mięsnymi, świeżymi rybami, dobra kończę, ponieważ za chwilę mnie poniesie…
PS. Niestety sporo zdjęć jest robionych zwykłym kompaktem. Tak wyszło..